poniedziałek, 1 października 2012

Na schylku lata

Lato pomalu sie konczy, ale nasze zycie ciagle wywraca sie do gory nogami, zeby potem robic fikolki i mam nadzieje znow wrocic do pozycji wyjsciowej.
Dlugo nie pisalam, ale to przez te zawirowania zyciowe. Tego lata mielismy troche gosci, narodzily sie nowe milosci wsrod znajomych, odpoczywalismy i topilismy sie w drastycznych upalach. Oj to lato dalo nam w kosc swoim goracem :)
Po drodze odkrylam, ze mam chorobe tarczyce Hashimoto (zapalenie tarczycy), potem okazalo sie na usg, ze mam jakiegos guzka. Po biopsji okazalo sie, ze jest podejrzany i nalezy go wyciac. W zwiazku, ze w rodzinie juz byl rak tarczycy to lepiej chuchac na zimne. I tak czeka mnie operacja tej tarczycy, a zeby tradycji stalo sie zadosc, wypada akurat w listopadzie. Listopad co roku jest moim miesiacem operacyjnym i mam nadzieje, ze na tegorocznym ta radosna tradycja sie zakonczy.
Ogolnie u nas nie jest zle, mamy cale mnostwo planow na przyszlosc, mieszkanie juz jest w miare urzadzone, no, moze brakuje kilku detali z serii dekoracyjnych, ale to juz sama przyjemnosc.

Jesli ktos tu jeszcze zaglada, to pozdrawiam :)