poniedziałek, 29 grudnia 2008

Casa dolce casa

Wrocilam po dwutygodniowych wojazach, ktore zlecialy jak z bicza strzelil. Wypunktuje teraz kolejne doswiadczenia, ktorych doznalam w czasie mojego urlopu:) hehe (jak to ladnie brzmi)


1. Dolecialam szczesliwie do Polski, a pilot tak wyladowal jak na pierzynce
2. Utargalam sie z ta walizka moja po polowie Krakowa
3. Obejrzalam swieze mieszkanie mojej siostry Reny i Michala (dzieki za goscine!!)
4. Spotkalam sie z Przyjaciolmi i tylko szkoda, ze widzielismy sie tak krotko
5. Odwiedzilam "stara" prace i bylo to bardzo mile spotkanie:)
6. Skrecilam 2 szafki kuchenne, umylam prawie wszystkie okna w domu moich rodzicow i go dokladnie posprzatalam wyrzucajac przy okazji rozne roznosci (jak zwykle)
7. Bylam 3 razy u dentysty-zebisty
8. Nie znalazlam pieniadza w pierogu i nie zrobilam ani jednego zdjecia
9. Wydalam w pieron forsy:)
10. Poglaskalam brzuszek Ani:)))
11. Odwiedzilam rodzine
12. Wykonalam koszmarne zdjecie (swoje zreszta) i zlozylam podanie o paszport
13. Zjadlam troche obrzydliwych frytek (dzieki sis, zawsze mozna na ciebie liczyc:))
14. Wyladowalam w Italii po 22 godzinach bez snu,nie zwracajac juz szczegolnej uwagi na manewry pilota, bo bylam wykonczona; dotarlam po nastepnych 4 do domu, gdzie wreszcie moglam sie zakopac w poscieli:)
15. Stworzylam 7 siniakow na moich biednych nogach od targania walizki (jak nigdy schody mi sie mnozyly w tempie expressu)
16. Uznalam, ze wizyta byla udana :)))))

Polecam podrozowanie:)))

niedziela, 14 grudnia 2008

Wesołych Świąt!!!!!

Juz jutro lece do Polski na swieta, wiec wszystkim Wam chcialabym juz dzis zyczyc:

Zdrowych, wesolych i spokojnych Swiat Bozego Narodzenia spedzonych w milej, cieplej i rodzinnej atmosferze.
Wesolych Swiat!!!!!!!

wtorek, 9 grudnia 2008

Florencja

Wlosi mowia, ze bedac w Itali, koniecznie trzeba zobaczyc 3 najpiekniejsze wg nich miasta: Rzym, Venecje i Florencje. Mnie zostal do obejrzenia jeszcze Rzym z tej trojki, co nie znaczy, ze na tym zakoncze, bo uwazam, ze nawet najmniejsza "dziura" za przeproszeniem jest tutaj prawdziwym dziedzictwem kultury.

Ostatni weekend spedzilismy wlasnie we Florecji, stolicy Toskanii, ktora przeszlismy wzdluz i wszerz, a i tak nie widzielismy wszystkiego. Niestety mielismy tylko niecale 3 dni i ani chwili dluzej.
W pierwszy zachwyt wpadlam zobaczywszy Bazylike Santa Maria del Fiore. Ogromnych rozmiarow budowla w stylu neogotyckim, misterna robota naprawde z olbrzymia kopula! Uczylam sie o niej na kursie pilockim, ale to, co zobaczylam przeszlo moje wyobrazenia:)
Drugie wazne miejsce to Piazza della Signoria z XII w. na ktorym stoi Fontanna Neptuna, Palazzo Vecchio, Loggia dei Lanzi ze sredniowiecznymi rzezbami kobiet oraz rzezba Perseusza z glowa Meduzy. Obok jedno z wiekszych muzeow we Wloszech Galeria Uffizi, gdzie mozna znalezc takie dziela Sandro Botticellego jak Narodzenie Venus

czy Primavera

oraz innych: Leonarda da Vinci, Rubensa, Michala Aniola, Rafaela, Tycjana czy Rembrandta. W tejze galerii spedzilismy ok 2,5, z tym, ze nie wszystkie sale obejrzelismy dokladnie, bo czas nas gonil niestety:( Na koncu w sklepiku zakupilismy puzzle- Narodzenie Venus i bedziemy ukladac w wolnych chwilach :)

We Florencji znajduje sie rowniez Stary Most (Ponte Vecchio nazywany rowniez Mostem Zlotnikow, poniewaz na nim znajduja sie tylko sklepiki jubilerskie:) Piekne rzeczy:) My dziewczyny (Ja i Marica) bylysmy zainteresowane, ale nasi panowie sie troche krzywili :)

Ja uparlam sie, ze koniecznie chce zobaczyc Posag Dzika,

o ktorym moi wspoltowarzysze nie mieli pojecia (ach, Ci wlosi!), ale na moje szczescie i pewni reszty tez, znalezlismy Go przy Mercato del Porcellino (targ). Potarcie pyszczka dzika- Il Porcellino rzekomo przynosi szczescie i zapewni powrtot do Florencji. Zobaczymy :))

Niestety nie zdazylismy zobaczyc wszystkich obiektow godnych uwagi z braku czasu:( Zreszta Zespol zabytkowy we Florencji jest wpisany na liste dziedzictwa kulturowego UNESCO, wiec warto wrocic:)

Musze jeszcze napisac cos o toskanskiej kuchni, bo jest ona nieco inna niz w naszym rejonie. Pewnego wieczoru poszlismy do typowej toskanskiej restauracji 13 Gobbi, co znaczy "13 Garbatych" na typowa Bistecca alla fiorentina czyli krwisty stek.

Smakowalo wybornie:)

środa, 3 grudnia 2008

Zakazy i nakazy w Itali

Dzis napisze troche o tym co wolno, a czego nie wolno w Itali. Zaznaczam rowniez, ze pewne rzeczy moga dotyczyc tylko tego regionu czyli Veneto.

ZAKAZ

1) W calej Itali od 2005 r. obowiazuje zakaz palenia papierosow w miejscach publicznych. Najwspanialszy przepis, ktory powinien byc zastosowany na calym swiecie. Pisala o takim zakazie moja siostra, ktora mieszka mieszka w Niemczech i Kasia z NY, a moze powinnam napisac z NJ:) Wspaniale uczucie przyjsc do domu z pubu i nie smierdziec!



2) Sprzedazy w niedziele i swieta. Dotyczy wszystkich sklepow, zarowno spozywczych, jak i odziezowych typu wielkich centrow handlowych. Od tego zakazu jest wyjatek: mianowicie sklepy sa otwarte tylko w okresie przedswiatecznym.

3) Sprzedazy kart startowych do telefonow komorkowych bez okazania dokumentu tozsamosci i zazwyczaj Codice Fiscale. W ten sposób mozna uniknąć tzw. anonimowych kart SIM, w związku z walka z terroryzmem, a dokument potrzebny jest wtedy sluzbom bezpieczenstwa. Mielismy w Polsce, w rodzinie bardzo nieprzyjemna sytuacje z pogrozkami telefonicznymi, bo ktos sobie zmienial karty jak mu sie podobalo. Tu pewnie takiego problemu by nie bylo.

NAKAZ

1) Jest tutaj nakaz segregowania smieci, bardzo dobry moim zdaniem. Kazdy mieszkaniec musi najpierw isc podpisac umowe na wywoz smieci i dostaje 4 kubly: niebieski, zielony, brazowy i zolty. Niebieski jest duzy przeznaczony na szklo, plastik, aluminium; brazowy jest mniejszy i jest przeznaczony na resztki biologiczne (wraz z nim dostaje sie maly pojemnik do trzymania w domu); zolty przeznaczony na papier i zielony na smieci nieprzetwarzalne czyli cala reszte (tylko za wywoz tych smieci placi sie fakture).

2) Jesli chodzi o transport to tez sa pewne nakazy. Pierwszy z nich dotyczy kasowania biletow na pociag. Nie wystarczy tutaj tylko kupic bilet, nalezy go pozniej skasowac na stacji, na peronie, tam gdzie jest taki ladny zolty kasownik. Nie skasowanie biletu grozi otrzymaniem kary za przejazd bez biletu. Spowodowane jest to tym, ze Trenitalia posiada system sprzedazy biletow z miesieczna lub 2-miesieczna data waznosci.
Raz jadac z Venecji z Natalia, nie skasowalysmy biletu i tylko czekalysmy na nastepna stacje, zeby go skasowac. Natalia gazem wyskoczyla z pociagu, skasowala i bylysmy bezpieczne :)
Drugi nakaz dotyczy autobusow. Wszystkich, nie tylko miejskich. Trzeba wsiasc pierwszymi drzwiami, skasowac bilet "na oczach" kierowcy

lub pokazac mu np. bilet miesieczny. Innymi drzwiami wsiasc nie wolno. Oczywiscie oprocz tego moze zdazyc sie tak, ze wsiadzie kontroler biletow i sprawdzi. Mnie sie zdarzylo raz w pullmanie do Padwy, ze mi kontroler sprawdzil bilet. Ubrany byl w uniform wiec latwo go bylo rozpoznac:) Zdarzylo mi sie tez raz widziec jak wsiadla facetka i powiedziala, ze musi poszukac biletu. Na nastepnym przystanku nie skasowala go rowniez, wiec w polowie drogi do nastepnego kierowca sie zatrzymal, podszedl do niej i kazal jej skasowac bilet:) Cwaniara myslala, ze jej sie uda, bo jechala tylko te 2 przystanki, a tu klops :)

Na dzis to tyle, juz mi wiecej do glowy nie przychodzi :)

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Kalendarz Adwentowy

Wymyśliłam i wykonałam dla Daniela Kalendarz Adwentowy. Musze przyznać, że najwięcej problemu było z wymyśleniem jakichś małych prezencików lub prezentów nieprzedmiotowych typu kolacja z winem czy coś w tym stylu:)Potem tylko wszystko zapakowałam i powiesiłam na ozdobnym sznurku nad drzwiami:)

Wyszło to tak:


Ps.
Daniel sie bardzo ucieszyl i pol wieczoru mowil, jaka to jestem cudowna:) A dostal tylko Bounty:) Potem sie zmartwil, ze jak wszystkie prezenciki rozpakuje to bedzie lyso na sznurku:)

niedziela, 30 listopada 2008

Słówek kilka o mojej pracy

Jeszcze nic nie pisalam o mojej pracy, choc moze "praca" to za duzo powiedziane:) No, ale do rzeczy. Od wrzesnia, raz w tygodniu prowadze zajecia dla dzieci w wieku przedszkolnym w Szkole Polonijnej przy Assocazione Italo- Polacca di Padova.
Dzieci sa swietne i czas nam bardzo szybko leci, choc jeszcze sie nie obeszlo bez nieporozumien :) Wynikaja one z tego, ze mam kilkoro dzieci, ktore kompletnie nie znaja polskiego, przez co nie rozumieja o czym to ja sobie tam gledze:)
Przez fakt znalezienia sie w srodowisku polonijnym, poznalam sporo polakow mieszkajacych i pracujacych tutaj i przynajmniej moge sie tutaj (w Italii) odezwac do kogos w ojczystym jezyku :)
Szkola dziala dopiero od kwietnia tego roku, wiec jeszcze sporo do zrobienia i urzadzenia, ale to juz nie moja dzialka:)
Natomiast faktem jest, ze kokosow to ja tam nie zarabiam, bardziej pracuje dla idei niz dla pieniedzy :) Ale na poczatek i takie doswiadczenie jest dobre:)

poniedziałek, 24 listopada 2008

Nie moze być!! Śnieg!!


Dzis pada snieg, tzn. padal do 12, a teraz przestal:) Pierwszy raz w tym roku od niepamiętnych czasow!
Daniel powiedzial, ze to mea culpa hehehhehe. Cos w tym moze byc:) Za mna przywlokla sie tu sniegowa chmura :) Ha ha ha.

piątek, 21 listopada 2008

Coś na ząb

Bedac tutaj oczywiscie musialam dostosowac sie do tutejszej diety, ktora zreszta bardzo mi sie podoba, bo nie obciaza zoladka, jest lekkostrawna, duzo owocow i warzyw. Ostatnio ubostwiam wrecz jesc radicchio.
Nie, zebym wczesniej nie jadla tego typu salaty, ale ta akurat jest przepyszna i moglabym ja jesc nawet bez zadnych przypraw, jak krolik :) Wyglada tak:



Ta odmiana nazywa sie tutaj Radicchio Trevisiano i jest hodowana wlasnie w naszych rejonach w okresie zimowym (dlatego wczesniej o niej nie pisalam).

Jesli ktos nie probowal polecam. Mozna dodawac do innych warzyw, ale mozna jesc tez solo lub tylko z przyprawami typu sol i pieprz i odrobina oliwy z oliwek :)

Mniam,mniam... :))

wtorek, 18 listopada 2008

Takie tam

Ogolnie zycie biegnie bardzo szybko i nie sposob go zatrzymac:) Ale do rzeczy!

Bylam u fryzjera, ktory jest naszym sasiadem i ma salon na przeciwko naszych drzwi. Skusilam sie tylko na przyciecie wlosow, nadanie im ksztaltu, bo nie czuje sie na silach dyskutowanie z fryzjerem o pasemkach, cieniowaniach i takich tam w pieknym jezyku wloskim :) Musze powiedziec, ze sposob scinania wlosow i ich ukladania rozni sie od tego, czego doswiadczylam w Polsce. Trudne to jest do wytlumaczenia, ale wydaje mi sie, ze w Polsce jednak maja lepsza technikę. Najlepsze jest to, ze Alessandro czyli nasz sasiad-fryzjer jest jednym z najlepszych w Quinto, ma kalendarz zapelniony na maxa dzien w dzien i pracuje od 8 do 8, tylko z 2 godzinna przerwa na lunch. Po wyjsciu wygladalam tak:

Dodam, ze nie chcialam zadnego prostowania wlosow, poprosilam o naturalne i sie potem zdziwlam, ze mam naturalnie krecone wlosy :D

Wreszcie Daniel znalazl troche czasu, bo mial 2 dni wolnego i pojezdzilismy po sklepach meblowych, zeby poogladac i zakupic kanape. Ta, ktora tutaj byla jest mala i bardzo niewygodna. Pojechalismy jednego dnia do duzego salonu meblowego, gdzie wybralismy sobie nowa kanape, zastanawialismy sie nad nia, ale potem stwierdzilismy, ze OK bierzemy:) A tu niespodzianka, bo bardzo mily, mlody konsultant mowi, ze kanapa bedzie dostepna po swietach:( Jako, ze tej starej juz zesmy se pozbyli, stwierdzilismy, ze pojedziemy jeszcze do innego sklepu i na tym zakonczylismy wizyte. W domu, obejrzelismy jeszcze raz inne kanapy w katalogu i stwierdzilismy, ze podoba nam sie jeszcze inna, wiec na drugi dzien pojechalismy jeszcze raz zapytac o ta druga, a tu klops, bo ta bedzie po 10 stycznia!! Ufff....zostalismy bez kanapy. Jednak w rezultacie zamowilismy ta druga, bo wydawala nam sie ladniejsza i teraz bedziemy czekac na nia prze 2 miesiace:)
Rada: zanim zamowisz nowa kanape, nie pozbywaj sie pochopnie starej:)

W zeszla niedziele, dokladnie w polowie listopada wybralismy sie nad morze- do Jesolo. Bylo tak cieplo, ze posciagalismy z siebie co bylo mozliwe:) Niektorzy nawet wchodzili do morza, co prawda tylko do kolan, ale jednak:) Dla mnie, przybylej z raczej zimnego kraju, bylo to niesamowite uczucie:)

Postanowilam zrobic dla Daniela Kalendarz Adwentowy. Sa one tutaj dosyc popularne, moze nie tak jak w Niemczech, ale jednak :) W sklepach sa juz gotowe, naprawde piekne, rowniez z pieknymi cenami, ale na razie sprobuje wlasnych sil. Mam juz pomysl, wiec bedzie latwiej:) Chce go zrobic nie tylko dlatego, ze jest to popularne, ale dlatego, ze 15 grudnia lece do Polski i bedzie fajnie zostawic Mu na reszte dni kilka slow ode mnie i jakis prezencik:) Poza tym jest to bardzo fajny zwyczaj:) Polecam:)

poniedziałek, 10 listopada 2008

Sportowa Niedziela w Paese

Po pierwsze trzeba bylo wstac rano, o 7. Nie lubie, ale postanowilam sie poswiecic:)
Co roku klub sportowy "Atletica Quinto" wraz z porozumieniem gminy (comune di Paese) organizuja akcje sportowe. W tym roku byl to pol- maraton tzw. Maratonina di San Martino w Paese.



Dwudziestokilometrowa trase mieli zabezpieczac miedzy innymi "byli" klubowicze Atletica Quinto, w tym Daniel, ktory sie oczywiscie do tej grupy zalicza.

Cala impreza byla bardzo dobrze zorganizowana, nie zauwazylam zadnego chaosu, co nieraz sie zdarza na malych imprezach.
Daniel z innymi kolegami z klubu "obstawial" jeden z pierwszych odcinkow trasy, wiec pozniej moglismy dolaczyc do 3 km spaceru dla chetnych:)

Pogoda byla swietna, cieplo i slonecznie, przez co dodawala uroku tej akcji.
Po zakonczeniu maratonu zostalismy zaproszeni na Festa di Pasta (czyli mowiac krotko na makaron z sosem:)) oraz moglismy sobie wybrac z wdziecznosci za pomoc koszyczki z cyklamenami:)

Przyjechalismy do domu po poludniu wykonczeni, ale za to szczesliwi:)

niedziela, 2 listopada 2008

Sobotnie święto

Moje spostrzezenia co do Dnia Wszystkich Swietych we Wloszech sa takie:
- traktuja ten dzien jak dzien wolny od pracy
- na cmentarz idzie tylko maly procent,wiekszosc idzie w Zaduszki jednak lub wcale
- festa jak kazda inna, wiec swietuja:)
- zdecydowanie nie ma "tego" klimatu co w Polsce

My tez swietowalismy inaczej :)
Najpierw wybralismy sie do rodzicow D. zjesc obiad, potem, jako, ze pogoda byla cudna wybralismy sie na spacer w okoliczne szuwary, ktore sa swietnie przystosowane do spacerowania (- zdjecia na picasie :)), a pozniej zaprosilismy przyjaciol na kolacje do nas.

Tak oto spedzilismy pierwszy listopada:)

czwartek, 30 października 2008

Starsza...

I znow jestem starsza o nastepny rok.
Pamietam, jak bylam mala, myslalam o ludziach, ktorzy mieli taki wiek jak ja teraz, ze sa "starzy", a teraz mnie przyszlo byc w tym wieku.

Pierwszy raz od ponad 30 lat obchodze urodziny poza Polska, dziwne troche to uczucie...

No nic, i tak czuje sie mloda, choc mnie lupie w kregoslupie:))))

środa, 29 października 2008

Basen

Zdecydowalimy się chodzić na basen raz w tygodniu wieczorkiem :)
Basen mamy w Quinto, więc nie jest to jakas okrutna wyprawa, a musze przyznać, ze woda swietnie wplywa na samopoczucie. W koncu w zdrowym ciele, zdrowy duch!!
Dzis idziemy po raz drugi i mam jednak nadzieje, ze basen stanie sie nasza srodowa tradycja. W koncu z kazdym dniem sie starzejemy:) Trzeba troche przeciwdzialac:)
Bul, bul, bul, bul....... :)

piątek, 24 października 2008

Urodziny

Dzis moj ukochany skoczyl 33 lata, nie ma sie czym chwalic, ale kazde urodziny to powod do swietowania, co czynilismy caly dzien i nadal czynimy (On ma gosci, a ja tu pisze, bo nic nie rozumiem z lekko podchmielonych rozmow w jezyku wloskim:))

Jego urodziny to tez powod odwiedzin Jego rodzicow w naszym mieszkanku:) Oczywiscie na mnie spadlo ugotowanie jakiegos obiadu, ale postanowilam zrobic normalny polski obiad ze schabowym itd. i posmakowalo :) Dosyc pasty, przynajmniej dzisiaj :)

Tanti auguri Amore :*

poniedziałek, 20 października 2008

Ombralonga

W kazdą trzecią niedzielę października w Treviso odbywa się Festival Lokalnego Wina zwanego w dialekcie Veneto- Ombralonga.

Właściwie to mozna powiedziec, ze od 8 rano do 6 po południu ludzie chodzą po całym Treviso i kupują i smakują wina robione w okolicach. I tak mozna kupić prosecco, cabernet, chardonnay, a do tego tzw. panino con cotto, crudo czy porchetta (czyli bułkę z szynką gotowaną, surową lub marynowaną).

Zjezdzaja się tu ludzie z róznych miejsc i tlum jest niewyobrazalny.

To juz moja druga Ombralonga, ale tym razem dostałam fartuch i szklanke:) Fartuszek zabezpieczający przed oblaniem na przykład, świetnie przyda się do kuchni:)
Podsumowując jest to fajne święto, ale na chwilę:) Jak dla mnie za duzo ludzi i za duzy hałas, ale warto iść na godzinkę, napić się dobrego wina i poczuć fajny klimat:)
Dodam, że alkohol jest sprzedawany w tym dniu do godziny 18 i potem basta! Nie kupi się już nigdzie:)

poniedziałek, 13 października 2008

Festa della castagna/Święto Kasztana

W piękną, wczorajszą niedzielę wybraliśmy się w cudny zakątek Provinci Treviso, a mianowicie do Combai na coroczną Festę Kasztanową.
Kasztany jadalne są specyficzne, jedni lubią, inni mają odruch wymiotny:) Ja nalezę do tej grupy pierwszej, kasztany mi całkiem smakują oczywiście nie w zbyt dużych ilościach.
Kasztany piekły się na ogromnej "patelni" w bardzo wysokiej temperaturze i smakowały naprawdę wyśmienicie, do tego białe wino w duecie i tylko żyć, nie umierać:))))
Górskie powietrze, swąd palonych kasztanów, piękne krajobrazy, doskonałe towarzystwo, to wszystko sprawiło, ze spędziliśmy naprawdę miłą niedzielę:))
A przy jedzeniu tych kasztanów uciapaliśmy się, za przeproszeniem jak prosiaki:))

środa, 8 października 2008

Octoberfest

Ostatni weekend spędziliśmy w Monachium u mojej siostry Justyny i Rafała. Zwiedzaliśmy miasto i oczywiście byliśmy na zamknięciu Octoberfestu. Ostatni dzień, a dla nas pierwszy, ale warto było!! Atmosfera niesamowita!!

Byliśmy w jednym namiocie, gdzie impreza rozkręcała się coraz to lepiej, więc stwierdziliśmy, że nie bedziemy go zmieniać. Piwo (litr) kosztowało 8,20 €, ale oczywiście wszyscy dawali więcej jako napiwek:) Ja po dwóch takich piwkach byłam niemalże nieprzytomna, nie mówiąc o Danielu, który prawie wogóle nie pije alkoholu :)

Zdjęcia dodałam na picasę oczywiście :)))

Miasto jest pięknie- fajnie było zobaczyć je jeszcze raz, Octoberfest nie zapomniany i oczywiście nasi gospodarze stanęli na wysokości zadania i przyjęli nas bardzo miło:)))
Teraz przeprowadzają się do nowego mieszkanka (bardzo ładnego zresztą) i życzymy im powodzenia!! Wiem co to znaczy - przeprowadzka!! :))

Ach, i zamieszczam link do genialnego po prostu clipu, który kojarzy się z Bawarią i koniecznie trzeba go obejrzeć:)) http://www.youtube.com/watch?v=tUEyYuZkjVI&feature=related

piątek, 3 października 2008

SPRITZ

Coś o tym drinku muszę napisać. Być w rejonie Veneto i go nie pić to niebywała strata.
Nazywa się SPRITZ i wygląda tak :
Składa się z likieru zwanego Aperol lub Campari, z tutejszego wina Prosecco i wody. Dodatkowo dla ulepszenia smaku dodaje się kawałek pomarańczy i oliwkę (zazwyczaj giganta). Podaje się z chipsami :)
Narodził się w Venezii i jest bardzo popularny właśnie w tym rejonie, gdzie mieszkam:)
Oczywiście nie ukrywam, że bardzo mi smakuje:))))

wtorek, 30 września 2008

Il melograno- Owoc Granatu

Poznałam następny zwyczaj Włochów.
W związku z tym, że kraj jest dosyć ciepły, rosną sobie tutaj różne owoce, których się nie znajdzi w polskich sadach. Są to na przykład figi, owoce kaki, owoce granatu. Te ostatnie symbolizują bogactwo i szczęście, dlatego tutejsi ludzie wcale ich nie jedzą tylko rozdają innym: rodzinie, sąsiadom itp. Trzyma się je w domu przez cały rok aż do następnej jesieni.
My też dostaliśmy od rodziców Daniela owoce granatu :) Na szczęście!! Bardzo mi się ten zwyczaj podoba:)))

Goście, Goście...

W zeszłym tygodniu od poniedziałku gościliśmy u nas moją serdeczną koleżankę Olę :)
Przebyła bardzo długą podróż zanim do nas trafiła. Najpierw z Polski poleciała do Wielkiej Brytani, stamtąd jachtem popłynęła aż do Portugalii (jacht brał udział w Regatach), a dopiero później przyleciała do nas. Do nas ma sie rozumieć do Milano i dopiero pociągiem do Treviso. Namęczyła się dziewczyna, ale mam nadzieję, że nie żałuje, hi hi.
Ola, żałujesz????
Tydzień spędziłyśmy bardzo miło, na wycieczkach, na zakupach i ogólnie na gadaniu, bo ja jestem spragniona wszystkiego "po polsku".
Oczywiście nie obyło się bez wycieczki do Venezii (zdjęcia na picasie of course), gdzie podrywał nas jeden bardzo miły, acz podstarzały Włoch:)) Spotkałyśmy go dwa razy!! Widać Vezezia jest mała :))
W Treviso Ola zaliczyła tradycyjnego drinka SPRITZ, którego można wypić tylko w rejonie Veneto we Włoszech (o nim może jeszcze kiedyś napiszę), Prossecco- wino produkowane w okolicach, słynne Panino con crudo- kanapka z surową szynką i oczywiście pizzę z rukolą w "Madam". O lodach nie wspomnę, bo być we Włoszech i ich nie zjeść to byłby skandal!
W każdym razie tydzień był bardzo udany, tylko biedny Daniel musiał chodzić do pracy :(

poniedziałek, 22 września 2008

Spokojne życie w Quinto

Troszke juz tutaj mieszkam i z zaciekawieniem patrzę na to małe miasteczko. Zaczyna ono tętnić zyciem ok godziny 7.30. Wtedy ludzie zaczynaja wyruszać do pracy, bardzo często do calkiem innych miast lub miasteczek, przez co na głównej ulicy tworzy się rzecz jasna korek. Ludzie, którzy tutaj mieszkają i nie idą do pracy, z róznych przyczyn :)) zaczynają się przemieszczać na swoich rowerach i robić zakupy. Przy mijaniu pozdrawiają się, czasem zatrzymują na małą pogawędkę. Włosi ogólnie bardzo lubią ze sobą rozmawiać, nie przeszkadza im, ze jest to środek ulicy lub malutki sklepik. Zewsząd dochodzi gwar rozmów o wszystkim i o niczym. Oczywiście obywatel włoski zapytany "Come stai?" odpowiada zawsze "Bene". Jeszcze nie słyszałam Włocha niezadowolonego z życia:)) Rowery to jest historia całkiem inna. Kazdy posiada tutaj rower, który uzywa codziennie, bez wzgledu na pogode lub porę roku. Rowery posiadają koszyczki z przodu lub z tyłu, aby było łatwiej przewozić zakupy. Takimi rowerami jezdzą dosłownie wszyscy- młodzi i starsi i najstarsi:) Ja się jeszcze nie dorobiłam z dwóch powodów. Po pierwsze nie mam go gdzie trzymać, balkon nie jest najlepszym rozwiązaniem (trzymałam tak rower w Krakowie), po drugie u rodziców Daniela są dwa i zawsze mogę wziąć jak mi jest potrzebny (mieszkamy bardzo blisko). Mniej więcej od 12.30 miasteczko zamiera na jakieś 3 godziny. Jest to czas na obiad, odpoczynek. Wszystkie sklepy,urzędy, banki są wtedy pozamykane i tylko jakieś bary funkcjonują, ale też nie wszystkie. Ok 16 znów zaczyna się zycie, ludzie zaczynają znów robić zakupy, pomału zaczynają wracać z pracy z innych miasteczek, znów zaczynają się korki (najgorsze ok 19), ludzie zaczynają jeździć na rowerach, spacerować. Wieczorem, nawet późnym zawsze można spotkać spacerujących ludzi z lodami (są tu naprawdę pyszne lody), rozmawiających przed barami i popijających drinki (głównie spritz, wino lub napoje bezalhoholowe). Sens spotkań towarzyskich to nie, zeby się opić, tylko zeby sobie pogadac:)))

wtorek, 16 września 2008

Progress po 2 miesiącach

No tak, czas szybko leci, jestem już tutaj ponad dwa miesiące i Daniel ciągle się śmieje, że mój progress to 0. Postanowiłam jednak się troche pozastanawiać, co mi sie udało w ciągu tych 2 miesięcy tutaj i już piszę co następuje.
  • Praca- 1 Co do pracy muszę napisać, że dostałam ją całkiem samodzielnie, bez interwencji żadnego włocha:) Jest to praca dorywcza (raz w tygodniu przez 3 godziny) w Polskiej Szkole w Padwie. Wiem, wiem, troche daleko, ale troche ruchu i samodzielności oraz nowych doświadczeń nigdy nie za wiele. Jeżdżę tam autobusem i na szczeście do przystanków jest "rzut beretem".
  • Język- ? Co do języka to oczywiście komunikuję się coraz lepiej aczkolwiek stanu jego znajomości nie znam, ale na pewno nie "0". Wczoraj byliśmy zapisać mnie do szkoły językowej w Treviso i okazało się, że mogłam się zapisać sama, bo wszystko rozumiałam i nawet odpowiadałam :) Daniel oczywiście był zdziwiony, śmiał się, że jestem oszustka i teraz to już na pewno będzie do mnie mówił po włosku! Miła Pani zaprosiła mnie ponownie na rozmowe i test sprawdzający moją wiedzę i zapewniła, że do grupy początkującej to ja iść nie moge, tylko wyżej:) Z czego bardzo się ucieszyłam:)
  • Dom- Nasz domek w ciągu tych 2 miesięcy wzbogacony został o kwiatki sztuk 2, zdjęcia dużego formatu na ścianie sztuk 2, dywanik do saloniku sztuk 1, koszyczek na owoce sztuk 1 i oczywiście dmuchany materac z pomką sztuk 1- dla gości hi hi hi ;)
  • Posumowując stwierdzam, że jednak znalazłam swoje miejsce w świecie:))) Buziaki :* :*

środa, 10 września 2008

Impreza urodzinowa w stylu włoskim

Miałam okazję do uczestnictwa w dwóch imprezach urodzinowych, z czego każda była inna od drugiej, jednakże obie miały podobieństwa.

1) Impreza urodzinowa w tygodniu. Rozpoczęła się ok 9 wieczorem i przed północą już nikogo nie było:) Gości bardzo dużo, na stole owoce, chipsy, kilka piw (można policzyć na palcach), napoje bezalkoholowe. Solenizant wszędzie, bo goście też siedzą wszędzie:) Większość uczestników imprezy złożyła się na jeden konkretny prezent- w tym przypadku rakietę tenisową dobrej marki:)

2) Impreza urodzina w sobotę. Rozpoczęła się ok 8 wieczorem w Pizzerii, po dwóch i pół godzinie wszyscy lokal opuścili. Rachunek podzielony na ilość uczestników, nawet szampan i tort urodzinowy:) Wszyscy raczej siedzą przy stole :) Wszyscy uczestnicy złożyli się na jeden prezent- w tym przypadku Digital Frame:)

Widać znaczną różnicę zwyczajową pomiędzy Polską, a Włochami. Oczywiście piszę tutaj tylko o tej części Włoch, bo może gdzieś dalej jest inaczej:)

A Wy co wolicie??

poniedziałek, 8 września 2008

Świat jest mały

Wczoraj pojechaliśmy do małej miejscowości nadmorskiej Isola Verde. Byłam tam umówiona z pewną bardzo wpływową Dottoresą w sprawie pracy w Polskiej Szkole w Padwie. Na miejsce spotkania wybrała bardzo piękny camping Isamar (pierwsza klasa!!), wejście tam kosztuje 15€, mama mia, ale jest to prawdziwa wioska! My weszliśmy za darmo i mogliśmy korzystać z wszystkiego, co rzecz jasna uczyniliśmy:) Wieczorem, kiedy z żalem opuszczaliśmy ten raj, skierowaliśmy się do biura, aby odebrać dokumenty i kilkunastoosobowa kolejka niemalże zwalila nas z nóg! Pomyślałam sobie, ze godzine bedziemy stali jak nic, wiec zaczęła działać moja kooperatywność, czyli chcialam wepchać się delikatnie w kolejke, niby to zapytać, że ja to tylko po dokumenty :P Daniel nawet nie chciał się patrzyć, On by stał w tej kolejce na bank! I wyobraźcie sobie jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam jako pierwszą w tej kolejce moją znajomą z Krakowa, która rzecz jasna odebrała mi te dokumenty:)) Spotkanie przemiłe, pozdrawiam drogą Panią Martę:) Czyż świat nie jest mały??

piątek, 5 września 2008

Instrukcja obsługi :)

Dla tych, którzy nie poznali jeszcze obsługi zamieszczania komentarzy, mam kilka słów instuujących: Napisz komentarz- - wpisujesz co chcesz wpisać Wybór tożsamości- - odznacz NAZWA/ADRES, - w nazwie wpisz swoje imię, - naciśnij PUBLIKUJ KOMENTARZ Gotowe :)

Co ja tutaj robie?

No właśnie..dobre pytanie, bo odpowiedź jest jakby troche trudna. Właściwie to można powiedzieć, że niewiele robie, bo do pracy nie chodzę, ale jest to troche złudna odpowiedź. Postaram się po krótce opowiedzieć co ja tutaj robie. Na pewno zaczęłam od poznawania najbliższej okolicy czyli Quinto di Treviso, gdzie mieszkam, oraz okolicznych miasteczek, mniejszych i większych typu Treviso, St. Cristina, Zero Branco itp. oraz tych troche dalszych czyli Jesolo zwłaszcza Lido :), Cavallino, Caorle, Asolo. Ale tak prawdę pisząc to jestem "kurą domową" :) Co mi zresztą tak bardzo nie dokucza:) Każdy z Was na pewno zdaje sobie sprawę, co taka kura domowa ma do zrobienia: zakupy, sprzątanie, gotowanie (ale tylko kolacji na szczęście), pranie, prasowanie (muszę tu zaznaczyć, że prasuję wszystko począwszy od ręcznika, skończywszy na gaciach i skarpetkach :P ) Nie myślcie sobie, że tak bardzo się nudzę, o co to, to nie! Zawsze znajdzie się coś do roboty, a przede wszystkim to codziennie muszę się doszkalać, perche mia lingua italiana jest do bani. Codziennie w porze lunchu chodzę do rodziców mojego ukochanego, bo na szczęście dają mi jeść:) i spędzam tam ok 2 godzin na miłej pogawędce, przy czym Oni gadają, a ja przytakuje :) I tak mijają mi dni, bo wieczory i weekendy spędzam z Ukochanym, ale to już inna historia:)

środa, 3 września 2008

Początek

A jednak dałam się skusić na pisanie :) W końcu mam troche wolnego czasu, to czemu go nie wykorzystać?? Mam tylko nadzieję, że nie będzie to "słomiany zapał" :)) W każdym razie życzcie mi szczęścia- którzy tu czasem zajrzycie..