piątek, 26 marca 2010

Wreszcie...

... sie doczekalam i odebralam dokument stwierdzajacy, ze jestem zdolna do zawarcia malzenstwa za granica. Ufffff..... :)

czwartek, 18 marca 2010

Dzien dobrych wiadomosci

Niby zwykly dzien, a jednak niezwykly. Dzien dobrych wiadomosci.
Na poczatku odczytalam maila z ambasady, ze jednak mam szanse na zalegalizowanie mojego dyplomu uniwersyteckiego. Z "nie da sie tego zrobic" zmienilo sie na "moze w ciagu 5 lat sie wyrobie":) Moze rewelacyjna ta wiadomosc nie jest, jednak dla mnie jest nadzieja na prace taka jaka wykonywalam w PL i jaka lubie robic.
Pozniej dowiedzialam sie, ze za egzamin CILS bede placic 70€, a nie 100€ :) Zawsze to 30 do przodu :)
Na koncu okazalo sie, ze biopsja mojej mamy wyszla bardzo dobrze i po wizycie u lekarza onkologa jest zadowolona. Wszystko jest ok i nie ma zmian na wezlach chlonnych.
Oby tak dalej :)

Ze spraw slunych:
- nadal czekam na dokument z konsulatu, cholera, i juz sie denerwuje nie na zarty!
- po wybraniu bombonier, zadzwonila facetka, ze jednak nam w takiej ilosci nie moze ich dostarczyc, zaprasza natomiast na wybranie czegos innego...wrrrrr...
- w niedziele konczymy kurs :)
- kwiatki do kosciola i bukiet zamowione!! ufff....
- zostala cala masa innych rzeczy do zrobienia!

wtorek, 9 marca 2010

Nie cierrrrrpie zimna!!

Wbrew wiosennym oczekiwaniem przeszla znow zima, a wlasciwie zimno jak jasny gwint!! Szczerze mowiac juz sie cieszylam z tych kilku dniu ciepelka, a tu wiatry syberyjskie i zapowiada sie jeszcze gorzej.
Przenosze sie gdzies indziej!! Gdzie jest wiecznie cieplo??

poniedziałek, 1 marca 2010

Darmo zes dostal, darmo daj.

Pierwszomarcowy poranek spedzilam w przyparafialnej swietlicy, gdzie, nie uwierzycie, uczylam dziewczyne z Afryki jezyka wloskiego. Nie zebym sie tu przechwalala swoja swietna znajomoscia tego jezyka, bo jeszcze mi do tego daleko, ale postanowilam zaangazowac sie w tego typu pomoc.
Tutejsza parafia bardzo preznie dziala w przeroznych dziedzinach, poczawszy od kursow dla obcokrakowcow poprzez kursy przedmalzenskie, przedchrzcielne itp, a skonczywszy na pomocy dla rodzin z problemami. Cala ta dzialalnosc prowadza specjalisci, ludzie wyksztalceni, ktorzy robia to w ramach wolontariatu, oczywiscie w miare mozliwosci czasowych, ale raczej regularnie.
Idea podobala mi sie juz wczesniej, ale nie mialam odwagi i nie czulam sie na silach, przede wszystkim lingwistycznych, udzielac sie :)
Teraz poznalam wiele osob, ktore poswiecaja swoj czas dla innych i zachecona wlasciwie przez nich, zaczelam od dzis :)
Wszystkie osoby uczeszczajace na kurs sa to tzw. "extracomunitari" czyli osoby spoza UE, ktore czekaja na prace i na "permesso di soggiorno" czyli pozwolenie na pobyt we Wloszech. Wiekszosc tych osob nie umie czytac i pisac we wlasnym jezyku (glownie jest to francuski).
Moja dzisiejsza uczennica umiala na szczescie, ale i tak robila ogromne bledy, nawet w imieniu swojego meza/narzeczonego.

Przypomnialam sobie moje pierwsze miesiace w tym kraju, praktycznie bez znajomosci wloskiego i ludzi, ktorzy byli moimi pierwszymi nauczycielami :)
Generalnie spedzilam bardzo mile 2 godziny i obiecalam przyjsc we czwartek.

U nas juz pomalu widac wiosne i nie moge sie doczekac, kiedy wreszcie bede mogla schowac zimowa kurtke!

Ze spraw slubnych:
- mamy juz pomysl na bomboniere, wiec zostaje tylko zakupic,
- mamy rowniez idee na kwieciarnie i kwiaty do kosciola,
- zaproszenia zrobione i nawet czesc juz rozeslana,
- slubne buty kupie chyba w PL, bo tu te, ktore widzialam sa albo brzydkie, albo za wysokie obcasy, albo po prostu za drogie (150-250€ to wg mnie duzo).
Byle do lata :)