wtorek, 22 września 2009

W poszukiwaniu Atlantydy....

Wlochy to kraj pelen restauracji, barow, willi i innych takich. Zawsze myslalam, ze wystarczy pstryknac palcami i juz sie znalazlo. A jednak nie! Szukamy restauracji na feste slubna od jakiegos tygodnia i ciagle cos jest nie tak: a to za mala, a to za duza, a to za droga, a to zle menu, a to nie ma ogrodu, a to za daleko, ciagle cos nam nie pasuje. Niby kazda jest ok, a jednak cos tam zawsze brakuje...
Zaczelam myslec, ze w restauracjowym raju szukamy rzeczywiscie takiej, co to nie istnieje :D

Brak komentarzy: