Weekend spedzilismy spokojny, nawet bardzo spokojny w okolicach Asiago, miasta slynacego z produkcji sera o tej samej nazwie, za ktorym ja wlasciwie nie przepadam. Nasze miasteczko nazywalo sie Canove, gdzie oprocz kilku hoteli, kosciola i lodzarni nie ma nic ciekawego. W hotelu, ktorym moj maz znalazl pokoj dla dwoch osob po wielkich trudach, srednia wieku wskazywala 80 lat :) Nasz hotel rowniez byl stary, pamietal chyba I wojne swiatowa i mial az jedna gwiazdke :) Ubaw po pachy :)
Na szczescie w okolicy jest mnostwo szlakow, gdzie mozna spokojnie pospacerowac, podziwiac widoki i jesc na swiezym powietrzu :)
Bylismy rowniez w Cesunie, gdzie jescze przez tydzien pracuje moja kolezanka, ktora to pozniej zawita do nas :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz