wtorek, 7 lipca 2009

"Terminator 54"

Przezylam 5-ty dzien mojej pierwszej "powaznej" pracy w Itali. Najbardziej martwilam sie tymi pierwszymi 3ma dniami: ze nie zrozumiem, ze oni mnie nie zrozumieja, ze cos pojdzie nie tak. Okazalo sie, ze pierwsze dni byly slodkie jak miod. Teraz natomiast, mimo, ze pracujemy we 4, mamy 54 dzieci i 5 pilek :) Chyba musimy cos czarowac, bo tak sie nie da normalnie pracowac. Ale jeszcze jedno mnie zastanawia...kiedy strace glos, bo przekrzyczec 54 wrzeszczace maluchy to niemozliwe jest.
Ale ogolnie musze powiedziec, ze mimo wszystko jestem zadowolona :) Szkola przetrwania, ale jak uczy!!


Ho resistito 5 giorni nel mio primo lavoro "serio" in Italia. Nei primi giorni ero preoccupata moltissimo di non capire o che qualcuno non mi capisse; invece questa prima settimana era dolce come il miele! Adesso, lavoriamo in 4, pero' abbiamo 54 bambini e solo 5 palloni :) Dobbiamo fare delle magie perche' altrimenti non si riesce a lavorare. Sono ora curiosa di sapere quando perdero' la voce :) perche' alzare il tono piu' dei 54 piccini che urlano non e' possibile. Devo dire pero' che sono contenta. La scuola e' una lezione di vita, inesgna!!

1 komentarz:

Gram pisze...

Asia, kurcze nie nadazam czytac, tak lecisz z tymi wpisami :) Ale tak trzymaj. Tak sobie czasem mysle, ze jakbys tego bloga nie miala to by bylo szkoda! Nic bym nie wiedziala, co tam u Ciebie poza okazyjnym emailem, a to tak fajnie czytac!!