czwartek, 10 listopada 2011

Od jednego do drugiego...

Od jakiegos czasu, mniej wiecej od 3 miesiecy ciagle chodze do jakiegos lekarza, robie badania i wiecznie nie dosc tym krwiopijcom mojej krwi, ktora tak ciezko mi jest pobrac przez cienkie zylki. Do tego stopnia cienkie, ze stosuja mi igly dziecece. W kazdym razie wracajac do tematu to cale to moje chodzenie po lekarzach w przyszly czwartek ma final w szpitalu, w ktorym to metoda laparoskopowa zostanie mi wyssana cysta. Na poczatku troche sie balam tego wszystkiego, ale potem przyzwyczailam sie do mysli i teraz nie moge sie doczekac, kiedy juz bede miala to z glowy. Pozytyw z tego wszystkiego jest taki, ze oprocz znalezionej anemii, na ktora juz przyjmuje zelazo i tej nieszczesnej cysty nie mam zadnych innych ciekawostek.
W przyszly czwartek rano trzymajcie wiec kciuki!!

2 komentarze:

ardiola pisze...

To takie typowe dolegliwosci kobiet, brak zelaza i cysty. Nie ma co sie martwic.Ja tez mialam laparoskopie na rozne sprawy kobiece. Zelazo wyrownalam i jestem OK.

Gram pisze...

Asiu, trzymam kciucki!