czwartek, 29 sierpnia 2013

Minelo 6 miesiecy

Juz ponad 6 miesiecy nasza mala jest z nami i musze przyznac, ze choc czasu mi brakuje, albo jestem zmeczona, to jednak nie wyobrazam juz sobie zycia bez tej malej smieszki. Jak tylko sie obudzi i ide do niej to obdarza mnie takim usmiechem, ze serce sie topi ze szczescia.
Progresy mojej dziewczynki na dzis to:
- gada jak najeta (po swojemu oczywiscie)
- wszystko ja interesuja, a najbardziej pomalowane paznokcie (nie wazne u rak czy nog :) )
- obraca sie z plecow na brzuch
- uwielbia chodzic na spacery i wszelkie wycieczki (w sobote po raz drugi jedziemy do PL)
- je wszystkie owoce i warzywami tez nie gardzi (widze, ze lubi te zielone: cukinia, szpinak, brokul)

Na razie paszcze mamy bezzebna, ale to i moze lepiej na ten moment :)

piątek, 22 lutego 2013

Jestem mama

Tak...jestem mama...jak dziwnie to brzmi, mimo, ze juz nia bylam, juz sie nia czulam bedac w ciazy, a teraz naprawde nia zostalam!
Nasza corka urodzila sie 16 lutego o godzinie 12.50 przez cc i wazyla 3100.
Nie byl to spacerek, ale trzymajac na rekach ta mala istotke to szczescie nieopisane, ktore kazda mama moze potwierdzic.

Od srody jestesmy w domu, a dzis zrobilismy malej pierwsza kapiel!


piątek, 8 lutego 2013

Na tydzien przed...

Zdalam sobie sprawe, ze zostal mi tylko tydzien nacieszyc sie brzuchem, lub na niego ponarzekac. Ze za tydzien o tej porze moze juz bede mama, bo date znam, godziny niestety nie.
Analizujac ten okres ciazy musze powiedziec, ze nie bylo latwo. Oczywiscie jest to niepowtarzalny okres w zyciu kazdej kobiety i szczesliwe te, ktore nie musialy miec roznych takich przykrych komplikacji jak ja. Jednak pomimo tego wszystkiego co sie wydarzylo bede wspominac bardzo pozytywnie ten okres "dolce attesa".




Na tydzien przed porodem waga 68 kg (+11kg), obwod brzucha 106 cm.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Sinusoida

Opuszczam sie w pisaniu blaga, a to dla tego, ze pewne rzeczy moze zbyt osobiste nie chce tak jakos bardzo upubliczniac. Ogolnie po operacji czuje sie calkiem ok, rana pomalu sie leczy a endokrynolog widzi wszystko w jasnych kolorach. Wierze, ze jakos to "pod gorke" zmieni sie w "z gorki".
Generalnie lekarze zalecaja odpoczynek i ja bardzo chetnie sie do tego stosuje, tylko, ze jak odpoczywam to Mala sie uaktywnia mocniej i okopuje mi wnetrznosci. Coz....z jednej strony nie przysparza mi zmartwien, bo widac zywotna z niej istotka, ale jednak czasem daje popalic. Mam wrazenie, ze ona nigdy nie spi.

Wielkimi krokami zblizaja sie swieta, a my niestety znow spedzimy je tutaj, gdzie atmosfera nie jest ta sama...Ja tez jakos niespecjalnie mam ochote na ta swiateczna goraczke i nie mam ochoty na swiateczne zakupy:(

Ostatnio przez tydzien byli u nas moi rodzice, faaajnie bylo.


poniedziałek, 12 listopada 2012

Po wszystkim...

Zeszly tydzien byl naprawde trudny! We srode mialam operacje usuniecia tarczycy, wszystko mocno sie przeciagalo, wszyscy bardzo sie martwili, ale na szczescie skonczylo sie dobrze. Noc po operacji byla wielkim koszmarem zarowno dla mnie jak i dla Mr D. Cale szczescie, ze byl przy mnie, bo nie dalabym rady bez niego!
Mala wiercila sie i kopala, bidulka byla przestraszona, ale na szczescie zostala tez zmonitorowana i jest w porzadku.

poniedziałek, 1 października 2012

Na schylku lata

Lato pomalu sie konczy, ale nasze zycie ciagle wywraca sie do gory nogami, zeby potem robic fikolki i mam nadzieje znow wrocic do pozycji wyjsciowej.
Dlugo nie pisalam, ale to przez te zawirowania zyciowe. Tego lata mielismy troche gosci, narodzily sie nowe milosci wsrod znajomych, odpoczywalismy i topilismy sie w drastycznych upalach. Oj to lato dalo nam w kosc swoim goracem :)
Po drodze odkrylam, ze mam chorobe tarczyce Hashimoto (zapalenie tarczycy), potem okazalo sie na usg, ze mam jakiegos guzka. Po biopsji okazalo sie, ze jest podejrzany i nalezy go wyciac. W zwiazku, ze w rodzinie juz byl rak tarczycy to lepiej chuchac na zimne. I tak czeka mnie operacja tej tarczycy, a zeby tradycji stalo sie zadosc, wypada akurat w listopadzie. Listopad co roku jest moim miesiacem operacyjnym i mam nadzieje, ze na tegorocznym ta radosna tradycja sie zakonczy.
Ogolnie u nas nie jest zle, mamy cale mnostwo planow na przyszlosc, mieszkanie juz jest w miare urzadzone, no, moze brakuje kilku detali z serii dekoracyjnych, ale to juz sama przyjemnosc.

Jesli ktos tu jeszcze zaglada, to pozdrawiam :)

czwartek, 5 lipca 2012

Cieplo, cieplej, Italia

Te upaly doprowadzaja do mnie szalenstwa! A do urlopu jeszcze daleko. Z reszta na plazy tez ciezko wytrzymac, nawet pod parasolem sie spieklam. Najgorsze, ze ta goraczka poteguje u mnie kosmiczne lenistwo:) Nie wiem jak to dalej bedzie:)