piątek, 24 grudnia 2010
Pachnacych swiat!!
Swiat wesolych i rodzinnych :)
WESOLYCH SWIAT WSZYSTKIM!!!
poniedziałek, 13 grudnia 2010
Grudniowe slonce
Oprocz tego u nas juz od 8go grudnia (zgodnie z wloska tradycja) stoi choinka. Mielismy zabawe jak dzieci:) Oprocz tego moj maz oczywiscie stlukl jedna bombke, na szczescie mam nadzieje :) Miasto tez pieknie ubrane, mnostwo swiatelek i az przyjemnie sie spaceruje wieczorem. Ludzi tez jest od groma i kazdy szuka prezentow swiatecznych:)
Ech! Swieta juz tuz, tuz...
poniedziałek, 29 listopada 2010
Tam i z powrotem
Polska przywitala nas nie najgorsza pogoda, wiec moglismy zwiedzic conieco. Bylismy w Lancucie i zamek mnie zachwycil, polecam wszystkim.
Moj maz z kolega pojechali do Oswiecimia, a ostatni dzien spedzilismy w biegu po Krakowie :)
Na szczescie suknia slubna mojej najmlodszej siostry zostala wybrana :)
W czasie pobytu w Krakowie wrocily mi wspomnienia jak uwielbiam to miasto i jak milo mi sie w nim zylo przez tyle lat! Te znajome uliczki, kamienice, miejsca pracy czy ulubione kawiarnie lub puby. I choc tesknie za Krakowem i jego urokiem, to ciesze sie rowniez wracajac do domu we Wloszech.
Teraz znow nowy tydzien sie zaczal, znow codzienne zycie, szkola, aerobik i szukanie mieszkania do kupna :) Zycie :)
piątek, 29 października 2010
Wspomnienie
Wlasnie ostatnio wspominalismy ta moja podroz i uswiadomilismy sobie, jak duzo zmienilo sie od tej mojej wizyty 3 lata temu.
Teraz mieszkamy razem, jestesmy malzenstwem, ja nauczylam sie jezyka i swobodnie sie nim posluguje. Niezly progres :)
Zastanawiam sie co wydarzy sie w ciagu nastepnych 3 lat :)
Zyczylabym sobie wlasnego M i oczywiscie pracy :) Strasznie tesknie za moim dawnym przedszkolem, gdzie praca byla przyjemnoscia i nawet ranne wstawanie nie bylo az tak dramatyczne:)
poniedziałek, 11 października 2010
Ludoteka
Pojechalismy tam w sobote po poludniu i musze powiedziec, ze dawno sie tak dobrze nie bawilam :)
Projekt przewiduje dwa spotkania, wiec czeka mnie jeszcze jedna, mam nadzieje, dobra zabawa z dzieciakami :)
czwartek, 30 września 2010
Spania
No nic, coz zrobic....
Tym razem jednak chcialam sie podzielic wrazeniami z naszej podrozy poslubnej do Hiszpani, konkretnie na Malage.
Lot trwal 3 godziny i serio myslalam, ze mi tylek odpadnie ze zdretwienia, jakos nie jestem przyzwyczajona do dlugiego przemieszczania sie w niezbyt wygodnym siedzeniu i na dodatek ogolnie ciasnym jako miejsce.
Malaga przywitala nas upalem, ktorego nie spodziewalismy sie, owszem, wiedzielismy, ze bedzie cieplo, ale nie az tak!! W koncu to byl srodek wrzesnia, a tam jeszcze temperatury ponad 30 stopniowe. Badz co badz, przedluzylismy sobie lato :) Musze powiedziec, ze oprocz Malagi, ktora jest dosc duzym miastem z dosc konkretna iloscia ciekawych miejsc do zwiedzania pojechalismy rowniez na Grenade. Ogolnie musze powiedziec, ze polozenie tych dwoch miast jest bardzo ciekawe, bo i maja morze i gory, co daje swietne krajobrazy na pocieszenie oczu :) Plaza jest z grubego, ciemnego piasku i co najwazniejsze (przynajmniej dla mnie) i najorsze (tez dla mnie) nie posiada toalet!! Zgroza!! Wyobrazilam sobie, ze wszyscy zainteresowani zalatwiaja swoje potrzeby fizjologiczne wchodzac do morza i oczywiscie ja do tego morza, wiecej niz duzym palcem u nogi, nie weszlam! Inna sprawa, ze M. Srodziemne w tamtym rejonie z powodow pradow z oceanu jest duzo zimniejsze niz nasze Adriatyckie:)
Mielismy byc tam tydzien, w rezultacie bylismy 2 dni dluzej, bo ze wzgledu na strajki kontrolerow francuzkich (co to strajkuja co dwa tygodnie) nasz lot zostal odwolany i musielismy przelozyc, co bylo dosc stresujace. Najpierw poinformowali nas, ze najblizszy lot jest za 2 dni, ale nie ma juz wolnych miejsc, a nastepny z wolnymi za 5 dni, co wogole odpadalo. Wiec pozostawalo nam zakupic inne bilety byle tylko do Wloch i pozniej juz sie jakos transportowac do domu. Na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo i z pomoca mojej przyjaciolki zdolalismy jednak przebookowac ten lot na za 2 dni. Ufff...Okazalo sie, ze byly jeszcze 3 ostatnie miejsca. Natomiast niekompetencja pracownikow obslugi klienta tej firmy przewozowej jak zwykle mnie wkurzyla!
Po powrocie zycie znow zaczelo plynac swoim rytmem, ja wrocilam do szkoly i jak zwykle czarno widze. Uczyc sie prawa czy historii sztuki po wlosku na pewno mi przyniesie duze trudnosci, do tego doszedl jezyk hiszpanski, ktory jak sie okazalo, wcale nie jest latwy i zdecydowanie rozni sie od wloskiego!
My natomiast zaczelismy sie zastanawiac nad kupnem mieszkania. Co prawda ja jako osoba nie pracujaca oczywiscie nie mam zadnego dochodu i musimy jednak zwracac uwage glownie na ceny, ktore nie powiem sa wysokie. Mnie osobiscie urzeklo jedno mieszkanie (prawie 80m2) z salonem, dwoma sypialniami, studiem i uwaga: osobna kuchnia (co tutaj jest rzadkoscia), klimatyzacja, garazem, ogrodem i co najwazniejsze znajduje sie w budynku, gdzie sa tylko 3 mieszkania, wiec i sasiadow nie jest duzo :) Jedyne "ale" jest takie, ze bydynek ma ok 30 lat. Jest swietnie utrzymany i nie wyglada nawet na tyle, ale ma niestety. Jasne, ze nie jest powiedziane, ze budynek 5 letni jest lepszy, bo moze niekoniecznie, ale poki co bedziemy ogladac jeszcze inne:)
piątek, 3 września 2010
poniedziałek, 23 sierpnia 2010
Altopiano di Asiago / Plazskowyz Asiago
Na szczescie w okolicy jest mnostwo szlakow, gdzie mozna spokojnie pospacerowac, podziwiac widoki i jesc na swiezym powietrzu :)
Bylismy rowniez w Cesunie, gdzie jescze przez tydzien pracuje moja kolezanka, ktora to pozniej zawita do nas :)
sobota, 14 sierpnia 2010
Sierpniowe zmeczenie
Pomyslec, ze wlasciwie zostalo mi tylko 2 tyg pracy...ech.....Pomimo wszystkich niedoskonalosci, glownie upalow i upierdliwosci (czasami) dzieci oraz zmeczenia, bedzie mi na pewno tego brakowalo.
A propos zmeczenia, to musze przyznac, ze tym razem jest ono ogromne! W piatkowe wieczory (czytaj godzina 21), ja padam z nog i jedynie o czym marze to lozko. W zwiazku ze zmeczeniem, chce sie zrelaksowac, wiec w weekend jezdzimy nad morze, a co za tym idzie nie robie prawie nic w domu, a co za tym idzie, mam potworne zaleglosci w sprawach domowych (czytaj: nieporzadek), czego nienawidze naprawde, ale pomimo szczerych checi moich i mojego meza nie mamy sily na gruntowne rozwiazanie problemu. On tez niestety cale wakacje pracuje i marzy o kilku dniach urlopu.
W zwiazku, ze od przyszlego tygodnia we Wloszech malo kto pracuje, wiekszosc wyjezdza na wakacje, fabryki, niektore sklepy, firmy sa pozamykane, rowniez i mojemu mezowi udalo sie wziac 2 dni wolnego. Teraz kolej na mnie, jesli dostane wolny piatek, to pojedziemy w Dolomity na troche przedluzony weekend. Mam nadzieje, ze sie uda i nawet jak bedzie lalo, wogole sie nie bede martwic :)
W tym tygodniu zorientowalam sie rowniez, ze minelo 2 lata odkad zaczelam prowadzic bloga....ale ten czas leci!
poniedziałek, 19 lipca 2010
Centri Estivi 2010
Od 1go lipca pracuje w przedszkolu w letnim centrum. Od tygodnia, jestem osoba odpowiedzialna za wszystko, co za tym idzie, uzeram sie z papierami, ale rowniez z jednym animatorem, ktory jest nad wyraz antypatyczny.
Dzieciaki, jak to dzieciaki, sa rozne i trzeba tak czy siak sie nimi zajac. Nie wiem, kto wymyslil, ze wszystkie dzieci sa kochane, ale wiem, ze sie mylil!! Mam jednego chlopca- 6 lat, ktory za nic na swiecie mnie nie slucha, ba! nie slucha nikogo!! Jest zlosliwy i nieprzyjemny i za diabla nie moge znalezc na niego sposobu. Probowalam juz chyba wszystkich chwytow, ktore sa dozwolone- 0 rezultatu. Siedzi mi na zoladku ten gnojek i na moje nieszczescie bedzie przychodzil do konca sierpnia. Pozniej to mnie odwyk chyba czeka (od dzieci).
Poza tym u nas upaly dramatyczne, nie da sie oddychac nawet. Kupilismy sobie klimatyzator, bo spac sie nie dalo, na szczescie jest przenosny, wiec w razie wyprowadzki zabierzemy go ze soba:)
Na dzis to tyle:)
poniedziałek, 28 czerwca 2010
Codziennosc
Teraz zaczyna sie znow normalne zycie, normalna rzeczywistosc.
D. wrocil dzis do pracy, ja zaczynam we czwartek (Letnie centrum dla przedszkolakow). Te 3 tygodnie tak szybko zlecialy, ze wydaje mi sie to wszystko snem.
Przez przypadek odkrylismy rowniez przyczyne czestych bolow plecow D.- lozko! Okazalo sie, ze szczeble sa kompletnie plaskie, ba! nawet powyginane nie w ta strone, co trzeba czyli w dol!! W zwiazku z tym zakupilismy nowe z materacem tez nowym i troche twardszym. W tym tygodniu maja przywiezc i mam nadzieje, ze codzienne wstawanie z lozka nie bedzie juz takie "bolesne":)
Dziekuje tez wszystkim za mile slowa i gratulacje :)
niedziela, 13 czerwca 2010
poniedziałek, 7 czerwca 2010
(Przed)Slubne prezenty :)
Tutaj zwyczajowo przynosi sie je wczesniej, zeby w dniu slubu nie miec wypchanych kieszeni kopertami lub samochodu zapakowanego pudlami, pudeleczkami, torebkami i takimi roznymi. Nie powiem jest to zwyczaj wygodny i pozniej sie juz nie mysli, co z tym wszystkim robic :) Jedynym minusem jest to, ze od tygodnia codziennie mamy gosci :) I na ten tydzien tez oczywiscie juz sa zapowiedzeni:)
A juz jutro przylatuje moja rodzinka :) Yooppi!!
poniedziałek, 31 maja 2010
Addio al celibato / Addio al nubilato
Ja z dziewczynami wybralysmy sie do Treviso na pizze, faceci najpierw do Treviso, pozniej na obrzeza do restauracji.
Tak to wszystko zorganizowali, zesmy sie spotkali na chwilke w Treviso. Moj przyszly maz, przebrany za kobiete, okrutnie brzydka zreszta podarowal mi majtki :)
W momencie kiedy moj wieczor byl mily i sympatyczny, jego byl tortura. Przyszedl do domu wydepilowany (nie w calosci na szczescie), fioletowy od ciaglego silnego klepania po ramionach i caly popisany mazakiem, ktory niezwykle ciezko zmyc.
Ja rozumie zabawe, rozumie przebranie, rozumie tez jakies glupie zarty, ale nie takie, ktore naprawde bola. Sorry, ale bicie pasem po nogach nie nalezy chyba do przyjemnosci. Generalnie wrocil troche zmasakrowany:(
I po co to? Do czego sluzy?? Kara za decyzje o slubie? Wydaje mi sie, ze tym razem przesadzili!!
poniedziałek, 24 maja 2010
Beverly Hills 90210
Jak bylam mala (no moze nie tak calkiem mala) i go ogladalam, to nie moglam wyjsc z podziwu jak to jest mozliwe, zeby grupa przyjaciol przyjaznila sie ze soba nawet wtedy, gdy byly miedzy nimi zwiazki, milostki, milosci, seks i co tam jeszcze na swiecie. A grupa ciagle wydawala sie zyc w najwiekszej przyjazni. Nie wiem czy to bylo tylko zludzenie, czy byla to prawda, ale zaczynam sie przekonywac, ze jednak taka przyjazn istnieje pomimo wszystko.
W zwiazku z tym, ze teraz weszlam do juz "uksztaltowanej" grupy przyjaciol "od lat" widze te wszystkie koligacje i juz mnie tak bardzo nie dziwia, jak kiedys w serialu :)
W zwiazku z tym, ze do slubu zostalo juz malo i wlasciwie wszystko jest juz mniej wiecej gotowe, zostaje nam tylko dopiac na "ostatni guzik" jakies drobne rzeczy. W sobote przyjaciele Daniela przygotowuja mu pogrzeb, tfu...chcialam powiedziec wieczor kawalerski. Zwyczaj dla mnie beznadziejny i osmieszajacy, ale wlosi sie lubuja w takich drastycznych formach pozegnania stanu cywilnego wolnego. Jednego kolesia obwiazali tasma klejaca jak mumie i wrzucili do fontanny, innego zwiazali tak samo, tyle ze lacznie ze slupem i mu sie kazali oswobodzic. Zagrozilam wszystkim "Zyczliwym", ze D. ma przyjsc do domu na wlasnych nogach, bo inaczej pozniej wszystkim kaze czytac czytania w kosciele :) Grozba widze ich troche poruszyla, wiec mam nadzieje, ze ten pogrzeb, tfu..wieczor kawalerski nie bedzie jednak tragiczny w skutkach i moj przyszly maz przyjdzie w jednym kawalku. My dziewczyny wybieramy sie na pizze, bardzo kulturalnie, bez zbednych glupot!
poniedziałek, 17 maja 2010
Nie chce mi sie....
Przez ostatni tydzien pogoda byla koszmarna, jak na maj we Wloszech to moge smialo powiedziec, ze obrzydliwa. Dzis wyszlo slonce i niby zabralam sie do roboty, ale idzie mi to tak mozolnie jak nigdy chyba.
Robie ksiazeczki, po 13-tu stwierdzam, ze nie mam wiecej wstazki...sklepy zamkniete w poniedzialek, wiec trzeba zaczekac do jutra. Robie pranie, juz 3-cia pralka i okazuje sie, ze mi brakuje klamerek i miejsca na wywieszenie (chyba). Chcialam sie pouczyc, bo do egzaminu niedaleko, ale jak tylko otworzylam testy to mnie zemdlilo.
Ach, zeby mi sie chcialo, tak jak mi sie nie chce!!
Martwie sie wulkanem, bo widze, ze caly czas pluje wszystkim czym moze, przez co blokuje drogi powietrzne. Serio, moglby sie troche uspokoic.
Generalnie zdecydowalam sie tez porzucic szkole, rychlo w czas, miesiac przed koncem roku, ale nie moge sie absolutnie skupic, pewnie z powodu organizacji slubu. Wlasciwie to nie jest tak, ze mam az tak duzo do zrobienia, ale zaprzata mi on mysli i wlasciwie jest mi trudno skoncentrowac sie na nauce.
W sobote bylismy na slubie naszego kolegi, bylo bardzo fajnie choc deszczowo. Pozyczylam im moj parasol w kolorze fuksji wiec mam nadzieje, ze zdjecia wyjda niezle :)
Tutaj jest zwyczaj, ze wszystkie zarty przygotowuja przyjaciele mlodej pary i jest to o tyle lepsze, ze swietnie sie znaja i moga powymyslac rozne hece :) Na przyklad dla tej pary przygotowali prezentacje w PP i wyswietlili podczas wesela (rozne hecne zdjecia, smieszne komentarze, podklad muzyczny odpowiedni), usmialam sie do lez :)
A oto i zdjecie Pana Mlodego (w szarosciach w okularach) z przyjaciolmi.
środa, 5 maja 2010
Z poradnika Ksenofoba- Malzenstwo
Przygotowuja ja Mlodzi, a sprawdza ksiadz. Ta ksiazeczka zawiera caly przebieg mszy slubnej z piesniami i marszami na koniec i poczatek. Czytania i ewangelie sobie wybieraja Mlodzi, modlitwe wiernych rowniez i osoby, ktore beda te czytania czytac rowniez. Praktycznie cala oprawe mszy sie przygotowuje samemu. Ciekawa jestem czy za kilka lat nie wprowadza przypadkiem, ze mozna se samemu tez udzielic tego slubu? :)
Nasz ksiadz zdecydowanie nie jest "ramowy" i wyegzekwowac od niego jakis dokument dobrze wypisany jest badzo trudne (na przyklad wisze sobie na ogloszeniach jako wloszka :)), ale slub pewnie bedzie wesoly :)
Dreczy mnie tylko jedno pytanie.....Czy bedzie wazny???? :))
środa, 28 kwietnia 2010
Kwiecien plecien...
Przede wszystkim, wszystkich nas-polakow rozbila tragedia narodowa, mnie sciela niemalze z nog, bo dowiedzialam sie o niej ledwo co po wyladowaniu w PL. Mysli, ktore od razu kotlowaly sie w glowie nie pozwalaly na calkowita radosc z przyjazdu do ojczyzny.
Jednak w tym dniu, smutnym, jakby nie bylo, mojej siostrze Renie udalo sie zorganizowac dla mnie Wieczor Panienski :) Byla to niezwykla niespodzianka, bo udalo jej sie sprowadzic osoby, ktorych pewnie bym podczas tego pobytu nie spotkala:) Byla Elcia, Ewelina i Anika :) Dzieki Sis i Wam dziewczynki, bo milo spedzilysmy czas :)
Pomimo gapienia sie prawie bez przerwy w tv udalo mi sie jednak pobyc troche z rodzicami, odebrac kiecke slubna i kupic buty slubne, ktore nie byly paskudne :) Musze powiedziec, ze wybor jest koszmarny!!
Ledwie co wrocilam z powrotem do Italii, a tu bach! wulkan! Co za szczescie, ze udalo mi sie wrocic, bo za kilka godzin zamkneli lotniska.
Ze spraw slubnych: Udalo nam sie w koncu przebrnac dokumenty, bylismy u ksiedza, w urzedzie, nie obylo sie bez klopotow, jeden sie pomylil, drugi chcial inny papier, pierwszy nie chcial dac, drugi nie chcial ustapic i mam tylko nadzieje, ze jednak dojdzie do skutku to nasze malzenstwo! Musze z cala odpowiedzialnoscia powiedziec, ze absolutnie drugi raz tej drogi nie chcialoby mi sie przechodzic :)No, ale jednak blizej nam do konca w przygotowaniach :)
Na ostatek dodam, ze zadzonili do mnie z tej firmy, dla ktorej pracowalam w zeszle wakacje i zaproponowali mi rowniez prace i na te wakacje, wiec bardzo sie ciesze, pomimo, ze jest to tylko praca sezonowa. Lepszy rydz, niz nic. Kryzys nie odpuszcza, pracy wlasciwie nie ma. Tym optymistycznym akcentem koncze i pozdrawiam wszystkich czytajacych :) Ciao
sobota, 10 kwietnia 2010
sobota, 3 kwietnia 2010
Wielkanoc 2010
Kochani Zycze Wam radosnych i kolorowych Swiat Wielkanocnych.
BUONA PASQUA!!!
piątek, 26 marca 2010
Wreszcie...
czwartek, 18 marca 2010
Dzien dobrych wiadomosci
Na poczatku odczytalam maila z ambasady, ze jednak mam szanse na zalegalizowanie mojego dyplomu uniwersyteckiego. Z "nie da sie tego zrobic" zmienilo sie na "moze w ciagu 5 lat sie wyrobie":) Moze rewelacyjna ta wiadomosc nie jest, jednak dla mnie jest nadzieja na prace taka jaka wykonywalam w PL i jaka lubie robic.
Pozniej dowiedzialam sie, ze za egzamin CILS bede placic 70€, a nie 100€ :) Zawsze to 30 do przodu :)
Na koncu okazalo sie, ze biopsja mojej mamy wyszla bardzo dobrze i po wizycie u lekarza onkologa jest zadowolona. Wszystko jest ok i nie ma zmian na wezlach chlonnych.
Oby tak dalej :)
Ze spraw slunych:
- nadal czekam na dokument z konsulatu, cholera, i juz sie denerwuje nie na zarty!
- po wybraniu bombonier, zadzwonila facetka, ze jednak nam w takiej ilosci nie moze ich dostarczyc, zaprasza natomiast na wybranie czegos innego...wrrrrr...
- w niedziele konczymy kurs :)
- kwiatki do kosciola i bukiet zamowione!! ufff....
- zostala cala masa innych rzeczy do zrobienia!
wtorek, 9 marca 2010
Nie cierrrrrpie zimna!!
Przenosze sie gdzies indziej!! Gdzie jest wiecznie cieplo??
poniedziałek, 1 marca 2010
Darmo zes dostal, darmo daj.
Tutejsza parafia bardzo preznie dziala w przeroznych dziedzinach, poczawszy od kursow dla obcokrakowcow poprzez kursy przedmalzenskie, przedchrzcielne itp, a skonczywszy na pomocy dla rodzin z problemami. Cala ta dzialalnosc prowadza specjalisci, ludzie wyksztalceni, ktorzy robia to w ramach wolontariatu, oczywiscie w miare mozliwosci czasowych, ale raczej regularnie.
Idea podobala mi sie juz wczesniej, ale nie mialam odwagi i nie czulam sie na silach, przede wszystkim lingwistycznych, udzielac sie :)
Teraz poznalam wiele osob, ktore poswiecaja swoj czas dla innych i zachecona wlasciwie przez nich, zaczelam od dzis :)
Wszystkie osoby uczeszczajace na kurs sa to tzw. "extracomunitari" czyli osoby spoza UE, ktore czekaja na prace i na "permesso di soggiorno" czyli pozwolenie na pobyt we Wloszech. Wiekszosc tych osob nie umie czytac i pisac we wlasnym jezyku (glownie jest to francuski).
Moja dzisiejsza uczennica umiala na szczescie, ale i tak robila ogromne bledy, nawet w imieniu swojego meza/narzeczonego.
Przypomnialam sobie moje pierwsze miesiace w tym kraju, praktycznie bez znajomosci wloskiego i ludzi, ktorzy byli moimi pierwszymi nauczycielami :)
Generalnie spedzilam bardzo mile 2 godziny i obiecalam przyjsc we czwartek.
U nas juz pomalu widac wiosne i nie moge sie doczekac, kiedy wreszcie bede mogla schowac zimowa kurtke!
Ze spraw slubnych:
- mamy juz pomysl na bomboniere, wiec zostaje tylko zakupic,
- mamy rowniez idee na kwieciarnie i kwiaty do kosciola,
- zaproszenia zrobione i nawet czesc juz rozeslana,
- slubne buty kupie chyba w PL, bo tu te, ktore widzialam sa albo brzydkie, albo za wysokie obcasy, albo po prostu za drogie (150-250€ to wg mnie duzo).
Byle do lata :)
wtorek, 23 lutego 2010
La Bomboniera...
Praktykuje sie tutaj ten zwyczaj dziekowania gosciom (na weselu, chrzcinach, obronie, komunii itp) podarowywujac im maly upominek przypominajacy TEN dzien. Nie bylby to zly pomysl, gdyby nie fakt, ze zwyczajowa bomboniera do niczego nie sluzy, co mnie sie wogole nie podoba, bo nie problem kupic, tylko co z tym zrobic pozniej??
D. uparl sie, ze musi byc i juz!! No dobra, wiec ja uparlam sie, ze musi to do czegos sluzyc i juz!! Nie zadne tam figurki krysztalowe, porcelanowe, mini flakoniki czy podstawki do niczego, zatyczki do wina lub pudeleczko na cokolwiek czyli na nic i inne bzdety, tylko rzecz do wykorzystania.
No wiec ja w zasadzie nie mam pomyslow, a te co mam, to D. sie nie podobaja, albo sa po prostu za drogie :(
I tu moi Panstwo pytanie do Was: Co chcielibyscie dostac jako bomboniere na ewentualnym weselu??
Ponizej macie przyklad jednej bomboniery w miare przydatnej :)
Pomocyyyyy....
Ps. U nas chyba zrobilo sie wiosennie :) Yoopppii:)
środa, 17 lutego 2010
Trzy kropki
Ostatnio sie zdenerwowalam, bo pojechalam do konsulatu po "nulla osta" czyli dokument stwierdzajacy, ze moge zawrzez zwiazek malzenski za granica, no i konsul mi powiedzial: "Prosze Pani, serio? Chce pani ten dokument wydobyc przez konsulat?? Alez to trwa wieki!!"
No ladnie....wieki, a slub za 4 miechy. Spanikowalam, stwierdzilam, ze sie nie wyrobimy. No, ale po wykonaniu dziesiatek telefonu w dniu nastepnym zostalam poinformowana, ze te "wieki" to max 2 miesiace, wiec mysle, ze sie jednak wyrobimy...
W naszym miasteczku w niedziele byl Korowod Karnawalowy. Trzeba przyznac, ze bawilam sie niezle, bo wszystko bylo swietnie zorganizowane. Oprocz mnie oczywiscie, bo nie wzielam aparatu i zdjecia robilam telefonem :) Jakosc kiepska, ale cos sie da zauwazyc :)
Wogole karnawal tutaj sie swietuje hucznie, nawet szkoly sa pozamykane w ostatnie dni, aby dac mozliwosc dzieciakom uczestniczenie w zabawie, a firmy w Treviso zamyka sie w przed dzien Srody Popielcowej o 12.30, coby rodzice z tymi dzieciakami malymi poszli na Korowod :)
środa, 20 stycznia 2010
Wiosno, gdzie jestes??
Ostatnio pogoda nas nie rozpieszcza: w ciagu dnia jest slonecznie aczkolwiek dosc zimno przez wilgotnosc, ktora dociera do szpiku kosci; wieczorem i noca sa takie mgly, ze nie widzi sie czubka wlasnego nosa (i ciagle ta wilgoc!). Wczoraj na poludniowym spacerze widzialam motyla...wiem, wiem...pierwszy motyl wiosny nie czyni, ale tak mi sie jakos lepiej zrobilo, ze moze ta Wiosna juz szybciej przyjdzie...
Hmmmm...motyl podobno zyje tylko jeden lub dwa dni, a nadzieja....umiera ostatnia :)
Byle do Wiosny Panowie i Panie !!
No i moje biedne kwiatki zdychaja pomalu z braku dostatecznej ilosci slonca (nasze mieszkanie jest polnocno-wschodnie), no wiec sie pytam: Wiosno, gdzie jestes??
Ze spraw slubnych: Zostalo jeszcze niecale 5 miesiecy...Aaaaaaaaaaaaa!! Stresuje sie jak sobie o tym pomysle!!
środa, 6 stycznia 2010
Buon Anno Nuovo
Nie wiem czy mozna wierzyc telewizyjnym horoskopom, ale powiedzieli, ze dla Skorpiona bedzie to rok bardzo szczesliwy z mnostwem nowych projektow. Prawda, nie prawda, ale trzymam sie tego :D
W tym roku postanawiam byc nadal szczesliwa :)))) Czego rowniez i Wam zycze :) Szczesliwego Nowego Roku!!